Moda to czy konieczność

Show the MENU
18.06.2020

 

Pandemia koronawirusa zmieniła nasze życie. Zamknęła nas w domach, uśmiech ukryła pod maseczkami, zamiast tak potrzebnego przytulenia czy uścisku dłoni mamy dystans społeczny. Ale, jak wszyscy wiemy, życie pisze własne scenariusze, które czasami wywracają wypracowany obwarowany przepisami porządek rzeczy.

Zrobiła się wiosna. Rośliny rosną i wydają plony, które trzeba zebrać i dostarczyć konsumentom. Niby zwykła sprawa, ale w tym roku trudniej o pracowników, bo jedni się boją i  pozostają w domu, inni są na kwarantannie… Zrodził się więc pomysł, by konsumenci sami zbierali owoce oraz warzywa i… płacili za nie mniej.

Okazało się, że pomysł nowy nie jest i w świecie z powodzeniem funkcjonuje już od kilku lat. Podobnie dzieje się w gospodarstwie Andrzeja i Wioletty Gabarów z Bedonia Wsi. Truskawki odmian honeoye, roxana grandarosa i florence uprawiają na 5 hektarach. Jest więc co zbierać, mimo iż jedne z nich są wcześniejsze, inne późniejsze. – Już od kilku lat na początku sezonu zbieramy owoce sami z pomocą znajomych i wynajętych pracowników, a pod koniec osoby, które chcą kupić je taniej, mogą przyjechać i własnoręcznie zrywać. Okazało się, że jest duże zainteresowanie taką formą – mówi Wioletta Gabara. – Takie praktyki widzieliśmy w Bawarii, gdzie są one mocno już rozpowszechnione. Tam było to tak zorganizowane, że na skraju pola stała waga i skarbonka. Całkowita samoobsługa – zerwałeś, zważyłeś, zapłaciłeś. Były do dyspozycji kartonowe koszyczki i papierowe torby. U nas kartonowe pudełka dopiero wchodzą do obiegu – dodaje właścicielka.

Truskawki od pani Wioli są piękne, smaczne i zdrowe. Nie są ściółkowane, nie są więc pryskane na szarą pleśń. Na plantacji stosowane są jedynie środki przeciwko szkodnikom, na przykład na przędziorka. Jeśli jest to tylko możliwe, gospodarze unikają środków chemicznych. – Zależy nam na zdrowych owocach i dużo wkładamy wysiłku, by tak było, dlatego klienci do nas wracają – z uśmiechem chwali się plantatorka.

Owoce sprzedawane są na straganie w bramie, a także przed supermarketem MILA w Andrespolu.

I… tu niespodzianka – okazuje się, że na stoiskach gospodarstwa kuszą swą barwą dorodnością i świeżością nie tylko truskawki. Są tu też uprawiane przez panią Wiolettę warzywa: cebula, pomidory, kapusta (teraz w główkach, a jesienią kiszona), podobnie ogórki – teraz świeże, później kiszone, seler, por, pietruszka, marchew i… jaja od kur z własnego chowu. Raz odwiedzisz gospodarstwo, zrobisz zaopatrzenie na cały tydzień!

Zainteresowanych zbiorem i kupnem czy samym kupnem, a może samym zbiorem w imieniu Wioletty Gabary zapraszam do Bedonia Wsi na ulicę Słowiańską 58, po wcześniejszym telefonicznym umówieniu się – komórka 887666 411.


 

 

Grażyna Bożyk

Fot.: Janusz Szrama